piątek, 3 stycznia 2014

Sharon!

Na początek kto to jest Sharon. Sharon jest siedemnastoletnia Ola Iwanek. Ola tłumaczy piosenki z serialu Violetta na język polski, a potem je śpiewa. Dziewczyna prowadzi także bloga Blog oraz własny kanał youtube na, którym zamieszcza piosenki.

About me

Sharon ( Ola ) występowała w takich programach jak must be the music i x factor. Osobiście widziałam ją w tych programach. Dziewczyna napisała na swoim blogu jak spędziła dzień we Wrocławiu podczas przesłuchań do X FACTOR:



Cześć kochani! :* Dzisiaj notka wcześniej niż zwykle, bo od razu po powrocie z Wrocławia! :) Huhuhu, tak szybko wróciłam, że zdążyłam nawet na ciepły obiadek :) Jeżeli śledzicie mojego fan page'a wiecie, że dzisiaj pojechałam tam na kolejny casting, tym razem do talent show pt. X-Factor! Wczoraj trochę się namęczyłam, żeby przekonać mamę, abym mogła jechać. Na szczęście moja moc perswazji zadziałała no i dzisiaj ponownie mogłam zawitać we Wrocławiu :) 

Zacznijmy zatem od początku. :) 
Wstałam dosyć wcześnie, bo o 3:45. Musiałam się ogarnąć i szybciej wyjechać z domu, bo na drodze było istne lodowisko! :O Z tego wszystkiego i tak prawie spóźniłam się na pociąg, który odjeżdżał o 5:58. ;/ Podróż była męcząca. Byłam zmęczona, niewyspana i w dodatku nie mogłam sobie odespać, bo jechałam sama i musiałam na każdym kroku pilnować moich rzeczy. :/ Więc słuchawki na uszy i heya przez 2,5 h non-stop. :P Dobra koniec o mojej podróży! Opowiem Wam co się działo tuż po przyjeździe do Wrocławia. 
Poszłam jak zwykle pod Galerię Dominikańską, bo obok w hotelu Mercury odbywają się wszystkie castingi :) Ku mojemu zdziwieniu nikogo nie było na zewnątrz. Nie wiedziałam zbytnio co się dzieje, bo odkąd tylko chodzę na castingi zawsze przed hotelem stały tłumy, czasem nie dało się przepchać. A teraz było puściutko! :o Przez chwilę się nawet zastanowiłam, czy ten casting jest na pewno dzisiaj i w tym miejscu. :D Tak czy siak, weszłam do hotelu i patrzę a tam ochrona TVN. Ufff, to jednak dzisiaj - pomyślałam. Na schodach wejściowych stało pełno ludzi czekających na otwarcie rejestracji. Zapomniałam, że jest ona dopieoro od godziny 9, a byłam tam już od 8 coś. Dlatego też zaszło w mojej głowie małe nieporozumienie. Postałam chwilkę i za chwilę otworzyli rejestracje! Buuuu! Wszyscy się rzucili na karty zgłoszeniowe. Wiecie - kto pierwszy ten lepszy. :D naszym zadaniem było wypełnienie tych kart na miejscu i późniejsze zgłoszenie się do rejestracji. Tak też uczyniłam. Liczył się tutaj czas. Im szybciej wypełnisz kartę i się zarejestrujesz tym szybciej Cię przesłuchają i będziesz mógł wrócić do domu. ;) Niestety trochę przeceniłam moje ambicje. Tak szybko wypełniłam ten formularz, że miałam numer 1518, czyli innymi słowy 18. No i tak wyszło, że te pierwsze numery (do 30) wchodziły do pokojów przesłuchań jako pierwsze, no i w tej grupie byłam też ja. Bez rozśpiewania, bez jakichkolwiek ćwiczeń, bez niczego zostałam posłana do pokoju przesłuchań. na ćwiczenia i to wszystko w ogóle nie było czasu, bo siedząc pod pokojem i czekając na swoją kolej nie można było być głośno. A jak tu się rozśpiewać po ciuchu? No nie da się. :D 
Przesłuchanie wyglądało tak:
Dzień dobry. Bla, bla bla... Przedstaw się i powiedz coś o sobie. Bla, bla, bla. I typowe pytania. czy mam zespół, ile śpiewam i takie tam :)) W końcu zaczęłam śpiewać. Zaśpiewałam najpierw Bruna Marsa - Grenade, a później Alleluja. Obie zaśpiewałam prawie do końca. No i moim skromnym zdaniem wyszło całkiem spoko, aczkolwiek bez rozśpiewki to nie jest i nie będzie to samo. ;c Ubolewam nad tym jak nie wiem co! Ale to nic. Pogadałam sobie jeszcze z jury po moim występie, podziękowałam i wyszłam. :) Kurcze nie pamiętam wszystkiego słowo w słowo. Dziewczyna, która była przede mną tak mnie zestresowała, że gdy weszłam do pokoju przesłuchań trzęsłam się jak chiuaua! :O Hahahaha, śmiałam się sama z siebie. :D Podsumowując jak przesłuchania zaczęły się o 10, tak wyszłam o 10:40 :P Miło spędziłam te 40 min. Było super. Teraz czekamy do 12 grudnia na telefon. Miejmy nadzieję, że oddzwonią. Trzymajcie kciuki! :*



I Także do must  be the music:

Wczoraj był we Wrocławiu casting do siódmej edycji programu MBTM. Pomimo iż dowiedziałam, że tydzień przed i tak postanowiłam znów tam pojechać. I tak przygotowuję się do x-factora, więc czemu by tak nie podwoić swoich szans? Ktoś z kolejki stwierdził, że jestem już weteranem tych castingów. Ale mnie się tak nie wydaje. :P Podsumowując te wszystkie castingi, byłam tylko raz w Mam Talent, 3 razy w MBTM no i raz w Opolu, ale to był już raczej konkurs. To jeszcze nie jest dużo. Wokół mnie było pełno ludzi, którzy o wiele więcej razy już zawitali na tego typu castingach. :D Pojechałam tam z Kubą, któremu bardzo dziękuję, że poświęcił mi cały dzień i dodawał mi otuchy, chłopak na prawdę mi pomógł nie tylko dlatego, że dotrzymywał mi towarzystwa, ale też bardzo mnie dowartościował. :D Jak było na samym castingu? Standardowo :D Aczkolwiek zadziwili mnie z organizacją. Tym razem ludzie kulturalnie ustawili się w kolejeczkę tak jak w maju w Zielonej Górze, a nie to co rok temu tutaj we Wrocławiu (ścisk i brak powietrza). A po za tym tak jak mówiłam - standardowo. Czekasz na dworze w kolejce, wpuszczają Cię do środka, oddajesz wypełnioną kartę (tym razem wzięłam zgodę, co prawda Kuba mi ją drukował wieczorem, ale ważne, że ją miałam :D), bierzesz numerek, cyk! robisz zdjęcie z numerkiem i czekasz na swoją kolej. Ojjj jak my się z Kubą nudziliśmy czekając. :D Nie mięliśmy co robić, już sobie przećwiczyłampiosenki, no ale ile można śpiewać? Położyliśmy się na ziemi i graliśmy w skojarzenia. Takie teksty padały, że nawet wolę sobie tego nie przypominać. Hahah, śmiesznie było. Jak ćwiczyłam, to słyszałam jak takie dwie dziewczynki mówiły między sobą, że na pewno przejdę. Oooooo, to było takie słodkie <3 Miały może 10 lat? Gdzieś tak będzie. W każdym bądź razie bardzo dodały mi otuchy i dowagi. Gdy przyszła moja kolej to się trochę denerwowałam. Przeważnie nie doznawałam tego uczucia, więc było to dla mnie nowością. Wchodząc do pokoju przesłuchań zobaczyłam to samo jury co w tamtym roku. Myślę sobie "Ocho, na pewno przeszłam dalej" sarkastycznie of course. :P Ich widok zdenerwował mnie jeszcze bardziej. Tak, że aż zapomniałam ostatniego wersu pierwszej zwrotki polskiej wersji "Alleluja" :O Zamiast tego nuciłam sobie melodię tego wersu i przeszłam do refrenu. Masakra. Nigdy na castingu nie zapomniałam tekstu. Aleee. Pan powiedział, żebym się nie przejmowała, było dobrze i w razie czego będą dzwonić. Ogółem mój występ mi się podobał, no oprócz tego epizodu z zapomnieniem tekstu, reszta było na prawdę dopracowana. :)) Pewnie za ten epizod nie przejdę, ale to nic nie szkodzi. Podobał mi się ten dzień i nie żałuję, ze tam pojechałam.  Po za tym mam jeszcze x-factora. Ciekawe jak tam mi pójdzie. :P Pożyjemy, zobaczymy. :))

Resztę dnia spędziliśmy z Kubą chodząc po mieście i rozkoszując się tym co oferuje nam Jarmark rozstawiony na wrocławskim rynku. :D Mówię Wam, takie pyszne truskawki w czekoladzie tam dają, że szok! Po prostu przepyszne <3 Pochodziliśmy trochę, pogadaliśmy, wsiedliśmy w pociąg i good bye Wroclove <3

Jak na złość zapomniałam wziąć ze sobą aparatu i mój zasób zdjęć ogranicza się do minimum :P


Sharon dodała jeszcze zdjęcie z napisem: MARZENIA NIE SĄ GŁUPIE, GŁUPI SĄ CI KTÓRZY ICH NIE MAJĄ.


No i oczywiście na koniec wykonanie argentyńskich piosenek po polsku:

Podemos

Habla Si Puedes

Hoy Somos Mas

Te Creo

I co sądzicie o jej głosie, czy nadaje się na polską Violettę?

Emilka









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z chęcią przeczytam wasze komentarze, a na pytania odpowiem :)

tekst