ESKA.pl: Czego Ci najbardziej brakuje podczas trasy koncertowej?
Diego Dominguez: Najbardziej tęsknię oczywiście za moją rodziną. To jest dla mnie najważniejsze w życiu. Tęsknię również za moją dziewczyną. Na szczęście mamy taką pracę, która pozwala nam zapłacić za bilety dla rodziny, dlatego też moja narzeczona mogła towarzyszyć mi w Paryżu. Mogłem tam również zaprosić moich rodziców, dlatego też uważam, że ta trasa była wyjątkowo dobra i również dlatego, że bardzo smakowało mi hiszpańskie jedzenie.
ESKA.pl: Właśnie. Czy podczas trasy macie czas na próbowanie lokalnych przysmaków i zwiedzanie? Co zapamiętasz z wizyty w Polsce?
Diego: Przeważnie nie mamy zbyt wiele czasu, żeby zwiedzać. Zwłaszcza w Polsce, gdzie wszystko robiliśmy w biegu, ale czasami się zdarza, że mamy trochę czasu. Na przykład w Niemczech jeździliśmy trochę na nartach, byliśmy w Garmisch i mogliśmy podziwiać góry. Jeśli chodzi o zabytki i kuchnię lokalną, to zazwyczaj staramy się jeść w lokalnych restauracjach, typowych dla danego kraju. W Polsce nie było tego czasu za dużo, też ze względu na to, że Violetta cieszy się tutaj ogromnym zainteresowaniem i praktycznie nie możemy wyjść z hotelu.
Diego: Przeważnie nie mamy zbyt wiele czasu, żeby zwiedzać. Zwłaszcza w Polsce, gdzie wszystko robiliśmy w biegu, ale czasami się zdarza, że mamy trochę czasu. Na przykład w Niemczech jeździliśmy trochę na nartach, byliśmy w Garmisch i mogliśmy podziwiać góry. Jeśli chodzi o zabytki i kuchnię lokalną, to zazwyczaj staramy się jeść w lokalnych restauracjach, typowych dla danego kraju. W Polsce nie było tego czasu za dużo, też ze względu na to, że Violetta cieszy się tutaj ogromnym zainteresowaniem i praktycznie nie możemy wyjść z hotelu.
ESKA.pl: Czy bardziej podobało Ci się występowanie na planie serialu, czy też podróżowanie po świecie w ramach trasy koncertowej?
Diego: Jestem aktorem od 13. roku życia i brałem też udział w reality show w Hiszpanii, gdzie zająłem drugie miejsce. Oczywiście śpiewam, ale granie to jest moje największe powołanie. Gram po to, żeby zostać pewnego dnia Alem Pacino, czy Javierem Bardemem. Do tego mierzę.
ESKA.pl: Właśnie. Czy podczas trasy macie czas na próbowanie lokalnych przysmaków i zwiedzanie? Co zapamiętasz z wizyty w Polsce?
Diego: Przeważnie nie mamy zbyt wiele czasu, żeby zwiedzać. Zwłaszcza w Polsce, gdzie wszystko robiliśmy w biegu, ale czasami się zdarza, że mamy trochę czasu. Na przykład w Niemczech jeździliśmy trochę na nartach, byliśmy w Garmisch i mogliśmy podziwiać góry. Jeśli chodzi o zabytki i kuchnię lokalną, to zazwyczaj staramy się jeść w lokalnych restauracjach, typowych dla danego kraju. W Polsce nie było tego czasu za dużo, też ze względu na to, że Violetta cieszy się tutaj ogromnym zainteresowaniem i praktycznie nie możemy wyjść z hotelu.
Diego: Przeważnie nie mamy zbyt wiele czasu, żeby zwiedzać. Zwłaszcza w Polsce, gdzie wszystko robiliśmy w biegu, ale czasami się zdarza, że mamy trochę czasu. Na przykład w Niemczech jeździliśmy trochę na nartach, byliśmy w Garmisch i mogliśmy podziwiać góry. Jeśli chodzi o zabytki i kuchnię lokalną, to zazwyczaj staramy się jeść w lokalnych restauracjach, typowych dla danego kraju. W Polsce nie było tego czasu za dużo, też ze względu na to, że Violetta cieszy się tutaj ogromnym zainteresowaniem i praktycznie nie możemy wyjść z hotelu.
Jorge: Tak, oczywiście. Ostatni dzień był bardzo szczególny. Wszyscy bawili się razem, nie tylko aktorzy, ale też wszyscy, którzy znajdują się za kamerami. Ze wszystkimi bardzo się zżyliśmy przez cztery lata kręcenia Violetty. To wszystko było bardzo piękne i bardzo emocjonalne. To było ogromna przyjemność pracować z tymi wszystkimi niesamowitymi ludźmi. Koniec całej przygody związanej z Violettą będzie dla mnie ogromnym przeżyciem, ale coś się musi zakończyć, żeby zaczął się nowy etap.
ESKA.pl: Co chciałbyś powiedzieć polskim fanom?
Jorge: Jestem pod wrażeniem tego, jak bardzo energetyczni są polscy fani. Zachwycili mnie swoja energią podczas koncertów. Był to dla nas bardzo szczególny występ, bo było to zakończenie pierwszej części trasy. Mam nadzieję, że nasi fani czują, że my, tak samo jak oni, bardzo ich kochamy. To właśnie chce im powiedzieć, że zostaną w mojej głowie i w moim sercu i także ich bardzo kocham.
ESKA.pl: Jakie są Twoje plany dotyczące kariery po Violettcie?
Martina Stoessel: Chciałabym nagrać płytę we współpracy ze swoim ojcem i z ludźmi, z którymi pracuję. To zdarzy się w przyszłym roku, bo cały ten rok jest zajęty przez Violettę i przez trasę. Chciałabym, żeby to była płyta z przesłaniem. Chcę, żeby piosenki miały przekaz połączony z zaufaniem, solidarnością i miłością. Lubię wszystkie typy muzyki, a zwłaszcza hip hop i pop. Nie chcę jednak, aby był zbyt duż przeskok od tego, co teraz się dzieje do innego gatunku. Znajdzie się tam hip-hop, pop i będą też ballady.
ESKA.pl: Co zapamiętasz z Polski?
Martina: Uważam, że to były jedne z najlepszych koncertów w moim życiu. Zaskoczyła mnie publiczność, rozemocjonowane dzieci i ich matki, które płakały. Na pewno będę nosiła te wspomnienia w sercu do końca swojego życia. Nigdy tego nie zapomnę i mam nadzieję, że jeszcze się spotkam z polskimi fanami.
ESKA.pl: Spotkałaś się z papieżem. Jak to wyglądało?
Martina: Rzeczwiście miałam okazję spotkać się z papieżem Franciszkiem. W tym spotkaniu brali udział również piłkarze. Gdy chciałam go pozdrowić, to zamarłam bez ruchu. Przesłaniem tego spotkania było niesienie radości światu. Wydaje mi się, że to właśnie robimy z Violettą. Odwiedzamy chore dzieci w szpitalach, pocieszamy je, pomagamy im i to wszystko dzieje się dzięki Violetcie, więc spełnia się to, czego życzył sobie papież.
Podoba wam się wywiad? Co sądzicie o wypowiedziach aktorów?
Wywiad pochodzi ze strony ESKA.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Z chęcią przeczytam wasze komentarze, a na pytania odpowiem :)